Nasza podświadomość nieustannie zapisuje wszystko co nas otacza… obraz, dźwięk, odczucia fizyczne, zapachy i smaki, nieustannie kojarząc te wszystkie elementy z emocjami.
Na co dzień, używając naszej świadomości, przypominamy sobie różne rzeczy, wydarzenia i informacje. Czasem przypominanie jest łatwe – jeśli akurat potrzebujemy informacji o czymś co zdarzyło się niedawno, co jest dla nas codziennością, albo w jakiś sposób było ważne… choć i od tego są wyjątki.
Z drugiej strony, często zdarza nam się o czymś zapominać… ale czym jest to zapominanie? Niektórzy twierdzą, że zapominanie jest jakimś mechanizmem, który „się dzieje”… a może jest to chwilowa, bądź stała niemożność do przypomnienia sobie jakiegoś elementu?
Jedno jest pewne… świadomość i jej funkcja pamięci bywa zawodna.
Staramy się więc szukać sposobów by polepszać naszą pamięć. Coraz bardziej powszechna staje się wiedza, że „wkuwanie na pałę” jest mało skuteczne. Modne zaczynają być różne mnemotechniki i sztuczki pamięciowe… i dobrze :)
A co jeśli moglibyśmy mieć innego rodzaju dostęp do zapisanych w naszej podświadomości zasobów?
Gdyby tak było można „przewinąć taśmę” na nagraniu, które robi nasz umysł i to co kiedyś minęło – ponownie zobaczyć, usłyszeć, doświadczyć?
No właśnie można… a powodów do używania narzędzia zwanego regresją hipnotyczną jest cała masa.
Od czystej zabawy i chęci doświadczania przyjemnych przeżyć, przez samopoznanie, przywoływanie zapomnianych informacji, po cele głębokiej hipnoterapii gdzie odnajdujemy i neutralizujemy negatywne przeżycia…
Wiele osób twierdzi nawet, że regresja ma działanie… odmładzające :)
Niektórzy uważają, że pamięć podświadomości sięga dalej i regresji używają do zgłębiania metafizycznych doświadczeń. Kto w końcu nie słyszał o regresji wcieleń, gdzie podróżujemy do poprzednich żyć, a także do okresów „pomiędzy życiami”.
Tyle ile powodów, a nawet jeszcze więcej, mamy technik aby hipnotyzowany mógł doświadczać regresji.
Są techniki bardziej dyrektywne, bezpośrednie… są i takie, kiedy używając ich – nie wiemy gdzie osoba hipnotyzowana zostanie „wyregresowana”.
Zasadniczo zasada jest prosta – należy zwyczajnie zasugerować osobie, aby cofnęła się w czasie.
Jeśli nasz hipnotyzowany jest w somnambulizmie – jego „umysł przeniesie się”, a on będzie doświadczał danego wydarzenia, tak jakby działo się ono ponownie… choć słowo „ponownie” nie jest tutaj do końca odpowiednie… ponieważ wrażenie jest jakby przeżywało się dane wydarzenie – po raz pierwszy w życiu, czyli dokładnie tak jak miało to miejsce kiedyś.
Proste?
No to do dzieła hipnotyzerzy – indukować głęboki trans hipnotyczny i wsadzać mózgi waszych królików doświadczalnych – do maszynki czasu, zwanej regresją.
Specjalnie dla czytelników e-hipnoza kilka regresyjnych „tips and tricks”:
– przed regresją upewnij się, że osoba jest w somnambulizmie – test amnezji (np zapominanie liczb) może Ci w tym pomóc
– nie przeginaj z rozluźnieniem ciała, bo hipnotyzowany może mieć trudność z odzwierciedleniem tego czego doświadcza… w zasadzie jeśli doprowadziłeś do somnambulizmu – pozbądź się rozluźnienia ciała. Nie jest potrzebne ani Tobie, ani hipnotyzowanemu
– czasem trzeba „odblokować” przepływ informacji płynących z podświadomości… dobre do tego są pytania „rozruchowe” typu: Jest dzień, czy noc? Jesteś sam, czy z kimś? Jesteś na zewnątrz, czy wewnątrz?
– nie przejmuj się jeśli od razu w pełni nie doświadczasz regresji. Niektórym przychodzi to naturalnie za pierwszym razem, inni muszą się ciut w tym wprawić. Podobnie jest z wchodzeniem w trans – jest to UMIEJĘTNOŚĆ, którą może nabyć każdy.
– regresja NIE jest przypominaniem. Powinien to wiedzieć zarówno hipnotyzowany, jak i hipnotyzer.
– unikaj pytania o przeszłość, które pobudzają pamięć. Zwracaj się do osoby w regresji jak do kogoś kto właśnie jest w innym miejscu i innym czasie. (Ja jak robię regresję to czasem wyobrażam sobie, że osoby, którą zahipnotyzowałem nie ma obok mnie. Jest tylko ciało, które służy jak wielka, żywa słuchawka telefoniczna ;) )
Powodzenia i udanych regresyjnych podróży.
Zapraszam również do obejrzenia filmu, na którym przeprowadzam regresję za pomocą techniki „mostu regresyjnego”.
Jak dokładnie robić regresję możesz nauczyć się na warsztacie „Hipnotyczny coaching”, który odbędzie się w Poznaniu.
Pamiętaj – najważniejsza jest PRAKTYKA.
Naucz się samodzielnej hipnozy
z bezpłatnym poradnikiem AUTOHIPNOZA
BEZPŁATNY
Dobry film a artykuł jeszcze lepszy, więcej takich;)
Kiedy planujesz jakieś kursy/warsztaty hipnozy w Krakowie lub bliżej podkarpacia?
I czy w twojej opinii energię magnetyczną/elektryczną czy jak kto tam nazywa^^, wzmacnia technika dłoni buddy, czy to po prostu strata czasu?
W Krakowie jestem za tydzień w weekend z warsztatem autohipnozy, który robię totalnie z podejścia hipnotyzera.
Nie będę ściemniał, że wiem dokładnie o co mnie pytasz, ale kontekst rozumiem, więc odpowiem: oczywiście, że wzmacnia… tak samo jak będzie ją wzmacniać technika dłoni Kubusia Puchatka :)
Serio piszę… każde napisane przeze mnie słowo jest w pełni szczere.
Problem polega jednak na tym, że wiara w „energię hipno-magnetyczną” może zarówno pomagać w Twojej hipnozie, jak i w niej przeszkadzać, a to z prostego powodu – te energie to bullshit :>
Hipnoza hipnoza wszystko ladnie pieknie ale wiekszosc to sciema na poczet tego aby mozna bylo zarobic kase na naiwniakach. Powroty do przeszlosci podróże w przyszlosc wieksosc to sciema odpowiednie sformułowanie i juz w naszym umysle tworzy sie obraz lub zdarzenie ktore nie mialo miejsca . Jak by to byla prawda to kazdy hipnotyzer wygrywal by w lotto w kazdym losowaniu. Bo co to za problem aby podczas hipnozy sprawdzic numery lotto na najblizsze losowanie, bo i tak te numery beda mialy sie nijak do wylosowanych.
No i bardzo ci dziękuje.
Jeżeli chodzi o warsztaty, to zdecyduje się pojechać jak będziesz robił z tematem hipnozy, co pewnie do pół roku czasu będzie miało miejsce;)
Jeżeli chodzi o tą energie to chciałem się upewnić, ponieważ autor książki mimo iż o hipnozie pojęcie ma, to do energii podszedłem tak, jak opisywanych przez niego metod życia 300 lat^^
Ale z drugiej strony, twój może kolega wampirek (hipnoza.rozwoj.eu) twierdzi że jest coś takiego na energia magnetyczna choć z drugiej strony też wierzy w tarota i inne brednie.
Tylko gdyby przyjąć że te energie to „bullshit” to jak skomentujesz Franza Antona Mesmera którego pewnie kojarzysz?^^
Jego teorie raczej ciężko obalić:(
cześć, mogę liczyć na Twoja pomoc i mógłbyś mnie zahipnotyzowac przez Skype? mój e-mail: [email protected]
ja też chce
W sumie to się wygłupiłem, mała wiedza z teorii Mesmera, a na pytanie odpowiedziałem sobie sam, więc je cofam;)
Piszesz, że „regresja NIE jest przypominaniem”. I w pewnym sensie masz rację, ale to nie oznacza, że w trakcie regresji nie ma miejsca w głowie osoby hipnotyzowanej akt przypominania. Bo w jaki inny sposób niż poprzez akt przypominania osoba może wydobyć z umysłu informacje na temat wydarzeń z przeszłości? Nie chodzi mi o to jakie są jej doznania w trakcie regresji. To, że ktoś w trakcie regresji nie traktuje tego jak przypominanie sobie nie oznacza automatycznie, że to przypominaniem nie jest. Na Twoim miejscu do regresji hipnotycznej podchodziłbym z dystansem i dużą rezerwą. Badania w dziedzinie kognitywistyki pokazały, że wspomnienia nie zapisują się w naszych mózgach jak dane na dyskach. To nie są szczegółowe informacje o tym jak dane zdarzenia wyglądały, co się wtedy działo itp. W pamięci zapisywane są „klocki” będące czymś w rodzaju planu wydarzeń, najważniejsze punkty tego co w zapamiętanej rzeczy było istotne w danym momencie. W akcie przypominania „klocki” te na nowo składane są we wspomnienie, a to jak zostaną złożone zależy od naszego obecnego stanu umysłu, przez co wspomnienia z czasem ulegają zmianie. Co więcej, każdy akt przypominania trochę zmienia te „klocki”, usuwa niektóre i dorzuca nowe. Tak więc pamięć to proces dynamiczny. Po kilku latach często pamiętamy coś zupełnie innego niż faktycznie miało miejsce. Tak więc skuteczność regresji hipnotycznej jako terapii jest wątpliwa. Literatura na ten temat jest bogata, na sam początek polecam to:
http://www.tomaszwitkowski.pl/attachments/File/Niebezpieczne_terapie.pdf
Pisząc, że nie jest to „przypominanie” opierałem się o model umysłu jaki przedstawiam na filmie „Prawda o hipnozie”, czyli nie jest to świadomy akt używania pamięci roboczej.
To wszystko co opisujesz tyczy się właśnie aktu przypominania. Do umysłu lecą WSZYSTKIE informacje ze wszystkich zmysłów (i nie tylko) i w głowie jak najbardziej są układane (przeważnie ze względu na „przydatność”).
Po kilku latach, tak jak napisałeś, pamiętamy jakieś wydarzenia inaczej, po czym wchodzimy w regresję i dowiadujemy się „prawdy”, którą często później mogą potwierdzić inne osoby, zapiski, zdjęcia, czy filmy.
Osobiście chętnie przeprowadzę eksperyment z „wszczepianiem” fałszywych wspomnień, aby później sprawdzić, czy podświadomość będzie odróżniać je od rzeczywistych… osobiście (puki co) uważam, że będzie, pomimo tego, że dla dla świadomej „wiedzy” tej osoby będą one całkowitą prawdą.
Pomysł z eksperymentem jest bardzo dobry. Tylko jeśli ma mieć jakąś wartość poznawczą, to wymaga trochę zachodu. Powinien być wykonany metodą ślepej próby a najlepiej podwójnej ślepej próby aby wyeliminować wpływ hipnotyzera. Hm, pozwolę sobie przedstawić jak ja widziałbym taki eksperyment.
Na starcie ktoś przygotowuje listę rzeczywistych wspomnień (z ich krótkimi opisami) osoby, której zostanie wszczepione fałszywe wspomnienie. W kolejnym etapie inna osoba – hipnotyzer 1 – dokonuje zaszczepienia wiarygodnego fałszywego wspomnienia „ofierze”. W trzecim etapie pierwsza osoba do listy prawdziwych wspomnień przygotowanej na początku dorzuca wspomnienie zaszczepione przez hipnotyzera 1 w zupełnie losowy sposób. W czwartym kroku ktoś inny – hipnotyzer 2 nie znający wcześniej wspomnień „ofiary” ani nie znający fałszywego wspomnienia jakie zostało jej zaszczepione bazując na liście dostarczonej przez osobę pierwszą sprawdza u „ofiary” kolejne wspomnienia w kontekście ich realności/fałszu. To tyle mi na szybko przyszło do głowy. Można by było jeszcze pokusić się o powtórzenie całego eksperymentu kilkakrotnie z różnymi „ofiarami” o różnej podatności hipnotycznej aby zebrać więcej danych.
To co, podejmujesz się? :)
Oczywiście ten plan eksperymentu nie jest wolny od błędów, można by było go jeszcze poprawić, ale samą ideę przedstawiłem.
Tutaj dwa przykłady zaszczepienia fałszywych wspomnień, być może znasz:
http://www.spring.org.uk/2008/02/implanting-false-memories-lost-in-mall.php
Choć w związku z tym tematem wykonano już wiele eksperymentów, to jednak ciągle są niejasności w temacie, dlatego tym bardziej popieram Twój pomysł na eksperyment.
Czy fałszywe wspomnienie, zaszczepione w umyśle człowieka, przywoływane wielokrotnie w ciągu mijających tygodni, miesięcy czy nawet lat jest zakodowane w mózgu w jakiś inny sposób, z „nalepką” fałsz, tak, że podświadomy umysł jest w stanie stwierdzić – to nie jest realne wspomnienie? Jeśli by próbować zastąpić faktycznie, istniejące wspomnienie innym, to być może tak jest, ale co gdyby stworzyć wspomnienie od zera? Lub gdy do realnego dawnego wspomnienia, z pewnymi lukami w stawić w miejsce tych luk fałsz?
Witam, mam na imię Krzysztof, to mój pierwszy wpis po zarejestrowaniu się :)
Mam pytanie :)
Michał, czy bez podania przez hipnotyzera sugestii o zapomnieniu wszystkiego, co miało miejsce podczas transu, osoba hipnotyzowana będzie to wszystko pamiętała po „przebudzeniu”? Mam na myśli zarówno cały przebieg seansu, jak i wspomnienia z regresji, oraz bez wyraźnej sugestii hipnotyzera, że po przebudzeniu będzie to wszystko pamiętać. Tak sama z siebie :)
Pytanie może brzmi infantylnie, ale to czysta ciekawość, mam całą masę pytań, przeczytałem już sporo artykułów z tej strony, a nie na wszystkie pytania znalazłem odpowiedź.
Pozdrawiam :)
Krzysztof
PS. Wędkarzom życzy się połamania kija, żeglarzom – pomyślnych wiatrów, stopy wody pod kilem i tylu powrotów, co wypłynięć, fotografom – dobrego światła i udanych kadrów… a hipnotyzerom? Czego się życzy? Udanych sesji? :D
AzzzziRel – generalnie podświadomość WIE… to co Ty pamiętasz to są informacje, które Twoja podświadomość uważa za „użyteczne”, czy „odpowiednie” (zrozumienie tego nie jest do opisania w kilku zdaniach) dla danej sytuacji. Ponad to dla podświadomości nie ma większego znaczenia, czy dane „wspomnienie” jest prawdziwe, czy fałszywe.
OcK – jeśli ktoś ma prawidłowe wyobrażenie o tym czym jest hipnoza, to będzie pamiętać wszystko normalnie (a nawet lepiej).
Nie będzie pamiętać jeśli:
– przyjmie sugestie o amnezji, lub
– spodziewa się, że nie będzie nic pamiętać lub
– podświadomość uzna, że lepiej będzie dla niego jeśli nie będzie pamiętać (rzadkie przypadki)
Z hipnotyzerom można życzyć GŁĘBOKICH TRANSÓW :D
Temat regresji hipnotycznych jest ciągle kontrowersyjny i tak naprawdę nie wiadomo w jakim stopni w regresji można wydobyć z pamięci prawdziwe wydarzenia a w jakim stopniu stworzyć nowe. Wspomnienia, które ciągle jeszcze zachowane są w naszych mózgach w regresji można wydobyć. Wspomnienia, których już nie ma, zanikły albo nigdy ich ie było – można stworzyć. Miejsce prawdopodobnie ma jedno i drugie, ale to tylko hipoteza. Jest takie ładne angielskie powiedzonko, które po polsku brzmi mniej więcej tak: liczba mnoga od słowa „anegdota” to nie „dane”. Dopóki temat nie zostanie dogłębnie zbadany w kontekście hipnozy, nie można twierdzić, że się wie jak jest naprawdę. Mimo to o pamięci, sposobie przechowywania wspomnień w naszych mózgach wiadomo już całkiem sporo i obecne modele pamięci funkcjonujące w kognitywistyce nie pozwalają na optymizm jaki widzę u Ciebie. Raz, że nie przechowujemy 100% informacji jakie docierają do naszych mózgów za pomocą zmysłów, a dwa, informacje zapamiętane często interferują ze sobą a także zanikają. Badania wykonane z wykorzystaniem funkcyjnego rezonansu magnetycznego pokazały, że w momencie powstawiania, wspomnienia fałszywe można odróżnić od tych, które naprawdę znajdują się w pamięci długoterminowej. W przywoływaniu faktycznie istniejących wspomnień i w tworzeniu wspomnień fałszywych biorą udział inne rejony mózgu. Ale to dotyczy tworzenia fałszywych wspomnień. A co z fałszywymi wspomnieniami, które zapamiętaliśmy, które trafiły do pamięci długoterminowej i teraz są z niej przywoływane w zupełnie ten sam sposób jak wspomnienia prawdziwe? Im więcej czasu minęło do momentu ich stworzenia tym gorzej. Jeśli mózg na tym etapie nie rozróżnia wspomnień realnych od stworzonych (tego nie wiadomo, to należałoby zbadać), to w jaki sposób podświadomość ma WIEDZIEĆ?
Odświeżyłem sobie pamięć :) odnośnie modelu umysłu jaki uważasz za słuszny. Cytuję z filmiku:
„podświadomość ma pamięć permanentną. Możesz ją sobie wyobrazić jako taką bardzo zaawansowaną kamerę, która nagrywa nie tylko obraz i dźwięk, nagrywa również pozostałe zmysły jak smak, węch, dotyk. Nagrywa również emocje, nagrywa tak naprawdę wszystko co się w twoim życiu dzieje, od momentu twoich narodzin, a nawet jeszcze wcześniej, aż po ostatnie sekundy twojego życia. Nagrywa w sposób ciągły i przechowuje niezmienione informacje przez cały czas…”
I tu leży problem, model jakim się posługujesz jest niemal w każdym punkcie sprzeczny z tym co wiadomo o umyśle obecnie. Radzę Ci przeczytać chociaż jeden dobry podręcznik do psychologii poznawczej (np. Cognitive psychology and its implications, J. R. Anderson) i zapoznać się z tym co o mózgu mają do powiedzenia specjaliści z dziedziny kognitywistyki, np:
http://www.is.umk.pl/~duch/Wyklady/Kog_plan.html
http://www.is.umk.pl/~duch/refpl.html
i inne.
AzzziRel
Napisałem, że podświadomość rozróżnia, jednak czy jest fałszywe, czy prawdziwe – nie ma dla niej znaczenia
Wszystko tak jak piszesz jest zaledwie teorią… możemy sobie spekulować.
W Twoim przekonaniu model którym się posługuję niest nie zgodny z tym co „wiadomo”, czyli co niektórzy ludzie uznali za prawdę. Moim zdaniem to przekonanie może Cię ograniczać jeśli zbyt mocno w nie uwierzyć ;) Moim zdaniem jedna teoria nie wyklucza drugiej. Mózg jak najbardziej może zarówno zapisywać wszystko co widzi, słyszy, czuje, czuje, czuje i czuje, przy jednoczesnym segregowaniu, katalogowaniu i indeksowaniu.
Był robiony pewien eksperyment. Uczestnicy mieli przez kilka godzin patrzeć na wyświetlane zdjęcia. Każde zdjęcie pokazywało się tylko 1 raz i było wyświetlane chyba na sekundę, czy 2, co daje… całkiem sporą liczbę zdjęć ;)
Później osobom puszczano kolejną sekwencję, na której były wymieszane zdjęcia z poprzedniej sekwencji z takimi których tam nie było, a oni na bieżąco przy każdym zdjęciu mieli określać, czy już je widzieli, czy nie.
U prawie wszystkich badanych wyniki były bliskie 100% poprawności.
Żeby ktoś miał przypomnieć sobie i opisać choć 100 zdjęć to musiałby być niezłym wymiataczem, jednak na poziomie podświadomym wszyscy wiedzieli „to było, było, było, nie było, było, nie było, było”.
Dla mnie wniosek jest taki, że dokładny obraz zapisał się w podświadomości, a oni kiedy nie używali swoich świadomych umysłów (bo nie mieli czaasu się zastanawiać), po prostu… NIEŚWIADOMIE WIEDZIELI ;)
Na koniec dodam tylko – słyszałeś o ludziach co „stracili” kawałek mózgu i inne obszary po części przejęły ich rolę ? Niewiele takich przypadków, ale ta informacja też może dać swoje 3 grosze do dyskusji :)
Właściwie, to było kilka takich eksperymentów. W pierwszym z nich z 1967 obrazków było 600 i uczestnicy popełnili błędy tylko w 1,5% przypadków. W drugim eksperymencie z 1973 obrazków było dokładnie 10 tysięcy, racja, całkiem sporo :) i uczestnicy popełnili błędy w 17% przypadków. Jednak te eksperymenty nie stoją w sprzeczność z wiedzą na temat funkcjonowania pamięci, a wręcz odwrotnie, wpisują się w tę wiedzę całkiem dobrze. Ale po kolei. Psychologowie poznawczy wyróżniają pamięć werbalną i pamięć obrazową (jest jeszcze pamięć uczuć, ale ta nie dotyczy tego eksperymentu). Te eksperymenty związane były z pamięcią obrazową. Po tych eksperymentach przeprowadzono całkiem sporo kolejnych, badających ten temat, które pokazały co tak naprawdę ludzie zapamiętywali. Nie zapamiętywali obrazów jako takich w niezmienionej formie. Zapamiętywali interpretację tych obrazów. Należy odróżnić znaczenie/sens obrazów od samych obrazów. Owszem, ludzie posiadają świetną, wręcz wyśmienitą pamięć do obrazów, jednak tylko wtedy, gdy obraz można pofragmentować i odnieść każdy z jego kawałków do znanych już sobie elementów (kategorii). Gdy obrazy różnią się ze względu na typ/kategorię pod-elementu obrazu, bez trudu rozpoznajemy te różnice. Gdy jednak różnice dotyczą tylko wzorów, kształtów, nie mających wpływ na zaklasyfikowanie pod-elementu do jakiejś kategorii, wtedy nasze możliwości rozróżnienia takich obrazów drastycznie spadają. Wspomnieć można jeszcze o obrazach, których ani ich fragmentów nie da się zaklasyfikować do żadnych znanych kategorii, ani samych obrazów jako całości. Pamięć takich obrazów jest bardzo mizerna. Podobnie z pamięcią orientacji obrazu. Jeśli orientacja obrazu nie wpisuje się w charakterystyczną cechę znanej nam klasy obiektu, to nie jest zapamiętywana.
To samo dotyczy pamięci werbalnej. Zapamiętujemy sens zdania, nie samo zdanie. Następnie pamiętając jego sens i znając gramatykę języka, którym się posługujemy staramy się odtworzyć przeczytane zdanie. Oczywiście można zapamiętać i samo zdanie. Ale znowu, każdy z wyrazów tego zdania musi mieć sens i być nam znany. Jeśli nie jest, przechodzimy do bardziej podstawowego rozróżniania – ze względu na znane nam litery. Jeśli i tego się nie da wykonać bo jest napisane dziwnym alfabetem, traktujemy tekst jako obraz i doszukujemy się znany kształtów. Jeśli nie jesteśmy doszukać się żadnego sensu w tym co widzimy, nie zapamiętamy tego. Jeśli nie wierzysz, to zrób eksperyment. Weź tekst napisany po arabsku, nawet jedną stronę, daj komuś do przeczytania, zahipnotyzuj tę osobę, a następnie poleć jej odtworzyć na kartce zapamiętany tekst.
O, znalazłem dość starą już co prawda, ale całkiem niezłą pracę podsumowującą różne badania na temat pamięci do obrazów:
http://www.ohio.edu/visualliteracy/JVL_ISSUE_ARCHIVES/JVL8(1)/JVL8(1)_pp.6-45.pdf
Brakuje w niej co prawda bardziej aktualnych wyników badań i przedstawienia najlepiej sprawdzających się modeli pamięci, ale i tak warto przeczytać.
Jeszcze coś dodam bo teraz mi się przypomniało. Badania związane z podejmowaniem decyzji i świadomością pokazały, że to nie nasza świadomość podejmuje decyzje. Podejmowane są one przez nieświadomą część mózgu, a następnie informacja ta wysłana zostaje do świadomości, która przywłaszcza sobie zasługi z tym związane. W badaniach pokazano, że każde świadome zdanie sobie sprawy z podjętej decyzji, pojawienie się uczucia intencji, jest poprzedzone aktywnością mózgu, którą można jednoznacznie zinterpretować i stwierdzić jaka decyzja została podjęta na około pół sekundy (a gdy badani mieli dużo czasu na zastanowienie to nawet na kilka sekund) przed momentem, w którym badani stawali się świadomi jaką decyzję podjęli. W dodatku świadomość nie ma nawet możliwości interwencji w już podjętą decyzję i jeśli początkowo podjęta decyzja zostaje zmieniona i zablokowana tuż przed podjęciem działania lub w trakcie, to odpowiedzialna za to jest jeszcze inna nieświadoma część mózgu, która znowu wie o tym wcześniej niż zdajemy sobie z tego sprawę świadomie. Badania te sugerują, że świadomość jest na samym końcu procesu przetwarzania i przyjmuje do wiadomości to co dostarcza jej nieświadomość. Więc to nie jest tak, że podświadomość podpowiada naszej świadomości co ma zrobić. Podświadomość, czy lepiej nieświadomość podejmuje decyzje i potem tylko informuje o tym świadomość. To może wydawać się dziwne bo w takim razie po co nam świadomość, ale na to też jest wyjaśnienie :)
Mam coś dla Ciebie:
http://www.youtube.com/watch?v=6JONMYxaZ_s
Ślepota na zmiany. Przecież to nie jest takie trudne sprawdzić, czy ludzie w hipnozie są w stanie powiedzieć co dokładnie zmieniło się na tego typu filmie, który obejrzeli tuż przed hipnozą.
Za każdym razem jak się przypomina jakieś zdarzenie jest ono zniekształcane.
2 razy probowalem tej autohipnozy i nic nie widzialem
Poddałam się pierwszej hipnozie regresyjnej, po wybudzeniu nie miałam pewności jak głęboko byłam w hipnozie, właściwie wydawało mi się, ze w nie za dużym, ale to mogło być wynikiem jakiegoś „niedowierzania”, chociaż nastawienie mam pozytywne. Teraz z perspektywy czasu, po upływie doby, myśle, ze dźwięk, który do mnie dobiegał nie pochodził z otoczenia (jednostajny stukot), nie wiedziałam w trakcie skąd ten dźwięk, byłam przekonana, ze gdzieś z korytarza tak jak dźwięk lodówki, który faktycznie pochodził z pomieszczenia, obrazy specjalnie nie przyszły, raczej otoczenie widziane jak przez rzesy momentami na przemian z jakby klapkami z mgły na oczach (jakby ktoś mi założył okulary przeciwsłoneczne z mgły), mgła była raz jaśniejsza, raz ciemniejsza. Tylko w ułamku sekundy widziałam cień postaci. Przez cały czas czułam totalną pustkę w głowie, próbowałam znaleźć cokolwiek w myślach chcąc odpowiedzieć na pytania hipnotyzera, ale nic nie przychodziło, próbowałam przypomnieć sobie cokolwiek z dnia bieżącego (co robiłam rano, jak tu dojechałam) ale nic, nie mogłam skupić myśli na niczym bieżącym (sesja dotyczyła bieżącego roku, dopiero zaczynaliśmy). Totalna pustka w głowie. W pewnym momencie czułam jak moje powieki mocno drżą, zaczęły intensywnie „migotać”, wraz z tym drżeniem przyszedł ogromny ból w splocie słonecznym (żołądku) tak mocny, ze wstrzymywałam wraz z nim oddech, leciały mi łzy, chciałam się skulić (to nie był ból jak przy uderzeniu, raczej taki ścisk, jak czasem czujemy z nerwów w żołądku, ale niewyobrażalnie mocny). Bardzo nieprzyjemne uczucie i bardzo intensywne. Powiedziałam o tym, hipnotyzerowi, gdy trwał i „odgonił” ten ból i po chwili ponownie byłam spokojna i zrelaksowana. Nie daje mi to spokoju, ten niedopisania w słowach ból. Nigdy wcześniej takiego nie czułam w rzeczywistości, przynajmniej nie pamietam bym czuła. Czy to doświadczenie jest naturalnym przy hipnozie regresyjnej, nie wiem czego doświadczyłam i jak to zinterpretować. Proszę o pomoc i podpowiedz skąd takie uczucie, czy często zdążają sie odczucia fizyczne podczas tej hipnozy. Przede mną kolejna sesja.