Żyj tak, jakby każdy dzień był twoim ostatnim.
Owszem, piękne słowa. Ten kto je wymyślił zapewne miał jak najlepsze zamiary… Nie przewidział jednak że nikt nie weźmie jego słów na poważnie. Każdy przystanie na chwilę, kiwnie głową, po czym powróci do swych codziennych zajęć…
Bo w sumie nad czym tu dumać? Gdyby ktoś mnie przycisnął do muru i z ostrzem na karku potraktował szantażem w stylu: „Jeśli nie wyciśniesz dzisiejszego dnia doszczętnie, jeśli nie wypełnisz go samymi przyjemnościami, jeśli nie będziesz się śmiał w każdej jego minucie, to jutro dopadnę Cię i tym oto nożem przy tym oto murze poderżnę Ci gardło!”. To wtedy pewnie wzięłabym te słowa nieco bardziej na poważnie…
Jednak nikt do muru mnie nie przywiera, nie grozi szantażem śmierci, więc jak tu zakorzenić w sobie myśl że jutrzejszy dzień może być tym ostatnim?
Perspektywy, że KONIEC może być już JUTRO nikt nie traktuje poważnie. I dobrze. Po co się dołować? Gdybym ja miała myśleć że jutro umrę to najpewniej położyłabym się po prostu spać…
W 1 dobę nie jesteśmy w stanie zbyt wiele zrobić, a co tu dopiero mówić o spełnianiu marzeń…
Co innego gdy mówimy o 1 roku! 1 rok to 12 miesięcy to 365dni to 8760 dób!
Dlaczego wkładam tu właśnie jeden pełny rok? Już chyba każdemu obił się o uszy termin: rok 2012 rokiem zagłady – planowany koniec świata – 23 grudzień – apokalipsa – itd. itp.
Tak więc mamy nawet trochę więcej czasu niż jeden rok! Farciarze z nas!
UWIERZMY W TO! DLACZEGO? BO WARTO!
Nieważne czy to ściema, nie zastanawiaj się nawet nad tym! Weź to do siebie. Przyjmij za pewniak! Tak będzie!
Nie chodzi mi tu zaraz o wysyłanie niebagatelnych kwot do znawców Piramid Egipskich, czy o budowanie bunkrów w Ameryce Południowej, skądże! Wręcz przeciwnie!
Mam rok życia. Jak zdrowa śmiertelna choroba. Jak coś przed czym nie da się uciec. Co zrobię przez ostatni rok mojego życia? Spędzę każdy swój dzień jak dotychczas – chodząc do szkoły, pracy, jedząc obiad w stołówce, pijąc piwo przed telewizorem, przeglądając zdjęcia na facebooku, spacerując z dziewczyną po parku, czytając kiepskie artykuły na necie ;) Na prawdę tak chciałbyś spędzić swój ostatni rok życia? Zupełnie normalnie, tak jak dotychczas? Żadnych zmian? Szaleństw? Rzeczy o których zawsze marzyłeś, na które nie miałeś odwagi? Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie! Za chwile i tak wszystko runie. Twoja ciepła posadka w biurze za chwilę będzie bez znaczenia. Te studia i tak już Ci się nie przydadzą. Twoje oszczędności na nowy samochód będą nic nie warte. Ten kredyt który spłacasz 3 rok i tak przepadnie. Wszystko przepadnie więc na co jeszcze czekasz?
Co chciałbyś zrobić w ostatnim roku swojego życia? Które marzenia chciałbyś spełnić? Rok to dużo czasu, może uda Ci się spełnić je wszystkie? Jakie pragnienia już długo próbujesz zrealizować, a wciąż brak Ci czasu, chęci, pieniędzy, jakiegoś bodźca? Oto daje Ci bodziec najsilniejszy! Cóż może Cię bardziej zmotywować do działania od nadchodzącego końca? Nadchodzącej śmierci Twojej i Twoich bliskich?
Gdyby choć jedna dziesiąta ludzkości uwierzyła w zbliżający się za ponad rok koniec. Gdyby choć jedna dziesiąta ludzkości wykorzystała ten rok w pełni. Gdyby przez ten jeden rok robili tylko te rzeczy którą chcą i których pragną, a nie te które muszą. Gdyby ten jeden rok wypełnili tylko tym co sprawia im prawdziwą radość. Co daje im poczucie wolności i pełnego szczęścia. Pełnej satysfakcji i pełnego zadowolenia z życia! To ta jedna dziesiąta ludzkości bez względu na to czy koniec nadejdzie czy też nie mogłaby w przeciwieństwie do pozostałych dumnie powiedzieć:
„Spędziłem najlepszy rok w moim życiu! Robiąc rzeczy o których kiedyś bałem się nawet pomarzyć! Wykorzystałem każdą minutę swojego życia na robienie tylko tych rzeczy które sprawiały mi przyjemność! Nie wypełniałem swojego czasu mało ważnymi momentami! Robiłem tylko to co chciałem robić i czego od tylu lat pragnąłem! Wiem że przez ten rok byłem tak szczęśliwy jak nigdy! Każdy dzień wypełniała radość i ekscytacja dniem następnym! Nie żałuję ani chwili, ani sekundy z tego czasu, bo dopiero wtedy poczułem że żyję i że naprawdę w pełni korzystam z danego mi życia!”
Czy jest osoba, która mogłaby powtórzyć choć fragment z tej wypowiedzi? Czy jest ktoś kto mógłby tak powiedzieć nie o roku, ale chociażby o dniu swojego życia? Choć o jednym dniu? Czy znajdziesz w swoim życiorysie choć jeden taki dzień?
Ze wszystkich wierzeń jakie ludzkość mogła wymyślić, tylko wiara w Koniec Świata nie będzie dla mnie obiektem drwiny, szyderstw czy śmiechu. Choćby to miało się nie spełnić, choćby świat miał istnieć jeszcze przez 40000lat… Jeśli tylko perspektywa Końca Świata jest w stanie zmusić nas do docenienia życia i zaczęcia wypełniania go pożytecznymi sprawami oraz realizowania pochowanych dawno marzeń, to błagam: UWIERZMY W KONIEC ŚWIATA w 2012!
Więc jak spędzisz swój ostatni rok na tej Ziemi?
Naucz się samodzielnej hipnozy
z bezpłatnym poradnikiem AUTOHIPNOZA
BEZPŁATNY
„Żyj tak, jakby każdy dzień był twoim ostatnim.”zdanie super jednakże dla mnie jakby nie dokończone… Zakończenie powinno według mnie brzmieć: ale również żyj tak żebyś mógł żyć dnia następnego.
Idea słuszna ale przeważnie, żeby zrobić coś o czym zawsze się marzyło, coś szalonego to potrzebne są pieniądze (o czym pisał wcześniej Adrian w innym artykule). Inna sprawa to to, że podobno przesunęła się data końca świata (coś tam źle odczytali z kalendarza majów ponoć) z 2012 na ok. 2030 a więc doszło nam sporo lat życia :)
A już czepiając się szczegółów (wartych poprawienia) to 365 dni to 365 dób lub 8760 GODZIN :p
Pozdrawiam!
no popatrz jaki z Ciebie szczęściarz! choćbyś nie wiem jak pesymistycznie podszedł do tematu to do 2030 już na pewno zarobisz sobie ten potrzebny Ci milion, a wtedy to dopiero poszalejesz!
no to już zasuwaj robić te pieniądze i póki co po prostu nie psuj zabawy innym. a za poprawke dziękówa!
Wspaniała idea, kusząca i porywająca myśl, ale mimo tego nie odnajdzie posłuchu- przegra z przywiązaniem do pieniądza i potrzebą odkładania wszystkiego na nieokreślone „później”.
Takie sytuacje zdarzały się już wielokrotnie w realiach nieuleczalnych chorób. Ludzie z „wyrokiem” podejmowali pełną aktywność, spełniali swoje marzenia, wybierali się w podróże, docenili piękno świata, pogodzili się ze śmiercią i byli gotowi powitać ją, spełnieni i usatysfakcjonowani. Tymczasem żadnej choroby nie było, a winna wszystkiemu pomyłka medyczna, wykryta gdy chory przebił „czarną linię” żyw i zdrów.
Czym się ta bajka kończyła? Pozwem za „zniszczone życie” i „zmarnowane” oszczędności…
oj jeny ty Adryjanie piszesz o tym by rzucić studia o na co ci się przydadzą gdy za rok jest koniec. Ale końca nie będzie a jak studia rzucisz to se roboty nie znajdziesz
A ja błagam o jedno!
Nie wierzmy w te bzdury i brednie o końcu świata.
Rok spędzę tak jak spędzałem ostatnie lata.
A jeśli koniec świata będzie to co?
Nie bójmy się i żyjmy tak jak żyjemy bo Bóg wie co dla nas dobre!
K’woli ścisłości ten artykuł napisała Ewa Chytkowska.
Ocenę merytoryczną twojej głębokiej myśli pozostawię już autorce.
Gratuluje …
„se” znajdzie, spokojna głowa —> Adrian właśnie zakuwa by zaliczyć semestr ;)
a tak jak juz powiedział Matt to nie Adriana przekaz a jedynie mój skromny i bynajmniej nie jest on kierowany do takich osób jak Ty W & Wilec , więc krótko: wracajcie po prostu do swoich codziennych zajęć z których tak bardzo jesteście dumni, Gratulacje i Szacunek dla Was
Mówiąc krótko – realizuj marzenia, bo życie może skończyć się nawet dziś :)? Ewa jest pobłażliwa, dała wszystkim rok.
Jestem dumny ,że nie zawale szkoły by przez czyjeś gadanie o końcu świata!
Ja się na to uodporniłem po prostu i w to nie wierze!
Niuniuś przeczytaj ten tekst jeszcze raz powoli.
Nikt Cie tu do niczego nie namawia, a sam artykuł wbrew pozorom i Twojemu mylnemu przekonaniu nie dotyczy nawet Końca Świata …
Tak więc wracaj lepiej do książek, bo czytanie ze zrozumieniem tak jak i myślenie nie jest Twoją mocną stroną i martwiłabym się o to Twoje „nie zawalenie szkoły”… buziaki
A skoro już tak rozmawiamy to powiem ,że twoje argumenty są mało przekonujące pani Ewo
Np: UWIERZMY W TO! DLACZEGO? BO WARTO!
Wilec: jesteś uroczy ale nie rozumiesz tekstu, masz płytkie pragnienia i ograniczony życiopogląd, i szkoda mi czasu by tu urządzać bezprodukcyjne dyskusje dlatego życzę Ci wszystkiego dobrego, trzymaj tak dalej, to naprawde słodkie! :)
Więc pani Ewo nawzajem życzę wszystkiego dobrego ,nie zrozumiemy się a szkoda!
Do usłyszenia!
Pozdrawiam.
Może warto więc wyłożyć prościej?
Krótko i zwięźle- Ewa NIE propaguje idei końca świata.
To jest tylko dobry punkt odniesienia do refleksji nad rzeczywistymi wartościami w naszym życiu, i jak bardzo zostały one wyparte przez rutynę, żądzę pieniądza, wyścig szczurów, rezygnację z marzeń w imię „stabilizacji”.
Naprawdę radzę przeczytać ten tekst bez piany na ustach na widok hasła „2012” ,ale ze-zwał jak zwał- przymrużeniem oka.
Proponuję również wejść ciut głębiej, niż sięga murek ironii i quasi-agitki, o który się rozbiłeś. I to dość boleśnie.
,,1 rok to 12 miesięcy to 365dni to 8760 dób!”
A ja osobiście zawsze myślałem, że 365dni to 365 dób, ale widocznie z jednostkami czasu jestem na bakier! O
365 dni to 8760 dób HAHAHAHAHAHHAA
Mógłbym poprawić ten błąd, ale go nie poprawię i wiecie dlaczego? Lubię patrzeć jak kolejny kretyn dusi komentarz tylko po to by napisać o błędzie.
Od zarania dziejów ten fenomen „polskiej poprawności” inspirował moją duszę. Powstawały pytania – a po co to komu? A dlaczego? Co było pierwsze – jajko czy kura?
I nigdy nic. Nieznane motywy, nieznane cele. Sens tekstu niezmienny, a komentarzy o jednym błędzie coraz więcej, jeden przed drugiego krzyczy.
Nie żebym miał coś przeciwko, wręcz przeciwnie, lubię to.
Ktoś wskazał na błąd, więc należałoby go poprawić. To, że następni idioci śmieją się z 8760 dób, to już inna sprawa.
Koniec cyklu kalendarza Majów, a co za tym idzie, zapowiadany ,,koniec świata” miałby być 21 grudnia, nie 23. Błędy rzeczowe są najgorszymi z możliwych.
Bardziej pasuje mi ,,śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. Bardziej skłaniałbym się do tego, by mówić innym o swoich uczuciach, by nie bać się iść dalej, by nie rezygnować z obawy przed czymś, bo jutro może być za późno.
Żyj tak jakby każdy dzień był Twoim ostatnim… nigdy nie pomyślałabym, że chodzi w tym haśle o spełnianie marzeń. Marzenia spełniam cały czas, a w ten ostatni dzień starałabym się być dobra dla innych i spełniać ich marzenia. To samo z całym rokiem. Po co realizować swoje marzenia, które wymagają długotrwałego działania (zarabianie pieniędzy, wymarzona kariera), skoro pracowałabym na to prawie cały rok i mogła cieszyć się tym tylko przez, powiedzmy, ostatni miesiąc? O wiele bardziej „opłaca” się dbać o innych, dać z siebie wszystko co najlepsze, aby uszczęśliwić innych… w końcu przestać być egoistą :)