Jestem zagorzałym sportowcem – siatkówka, rower, siłownia i myślę sobie: „ale ja jestem dobry”.
Zmagałem się z problemem „spalenia” gdy coś mi nie wyszło raz i drugi raz. Zżerała mnie ambicja, bo wszystko musiało być idealnie. W siatkówce trzeba jednak dużo spokoju i luzu i ten był tylko jak wszystko wychodziło. Czasami jednak przychodzi kryzys i nie można pozwolić się mu zjeść. Zacząłem w związku z tym praktykować ciekawą motywację i bodziec pobudzający samego siebie. Jednocześnie wywołując irytację u innych :) Mówiłem sobie w myślach, że jestem najlepszy, jestem egzekutorem, niszczycielem itd. Brzmi to zabawnie, ale jak się okazuje jest bardzo skuteczne. W żarcie po dobrej akcji mówiłem do przeciwników „ale ja jestem dobry”, po asach serwisowych przepraszałem ich za zbyt mocne zagrywki. Jednych to irytuje, innych bawi, a mi… dodaje pewności i żaden błąd nie jest w stanie mnie złamać, nie zwracam już na nie uwagi, a myślę o tym, że zaraz wykonam następny atak i go skończę, bo jestem najlepszy, bo jestem by wygrywać.
Pewnie są różne podejścia, ale dla mojej introwertycznej osobowości coś tak zupełnie odmiennego na boisku jest zbawieniem. Robię show, nie bije się z własnymi myślami i wewnętrznym karceniem się za błędy. Przynosi mi to przeogromny spokój, luz i pewność siebie, swoich umiejętności. Zdecydowanie szybciej podnosi się też swoje umiejętności, gdy rozgrywa się taki mecz, wtedy dostrzega się swój potencjał, a analiza ewentualnych błędów odbywa się poza meczem, by na treningu móc je skorygować i do kolejnych meczów przystąpić jako lepszy zawodnik.
Moja osobista sytuacja nie jest odosobniona, nie jest też wielkim odkryciem. W dzisiejszych czasach motywacja i podejście zawodników do swojej dyscypliny jest kluczem do sukcesu. Niemieccy piłkarze pracują z psychologami, którzy uczą ich podobnego podejścia jak moje. Zresztą odbywa się to również w innych dyscyplinach i nie tylko w Niemczech, ale między innymi w USA i stąd bierze się mentalność tamtejszych sportowców, że muszą wygrać. Wychodzący na boisko piłkarze również mają mówić do siebie w myślach, że są najlepsi, są stworzeni do wygrywania i nic ich nie powstrzyma. Dodaje to niesamowitej pewności, ale nigdy nie może wkradać się nonszalancja. Wszystko ma iść w kierunku poczucia pewności i wykrzesania ze swojego organizmu maksimum. Nie można błędnie tego mylić z wywyższaniem się. To nie jest nic z tych rzeczy, jestem najlepszy, ale nie czuje wyższości nad przeciwnikiem – on gra swoje, on myśli swoje, ale to ja chcę wygrać i robię wszystko by to uczynić. Wszystko więc sprowadza się tylko do naszej osoby, nie ważne kto jest przeciwnikiem, koncentruje się na własnej osobie, na byciu najlepszym we własnej skali. jeśli przegrywam, to trenuje dalej i po prostu robię swoje.
Wiem, że ludzie boją się tak myśleć. Nauczeni są, że muszą być skromni, a ludzie pewni swoich umiejętności nie mogą mówić wprost, że są świetni w tym co robią. Myślę, że to wynika z Polskiej mentalności, która jednak powoli ustępuje i przestajemy jako naród czuć się jak pryszczaty młodzieniec z kompleksami, zaczynamy z tego wyrastać. Nie można bać się mówić, że chce się być w czymś najlepszym, że chce się osiągnąć sukces. Szacunek dla wszystkich owszem, ale zwycięstwa smakują wspaniale i zamiast patrzeć się jak inni wygrywają powinniśmy my zacząć wygrywać. Do tego konieczna jest zmiana nastawienia, motywowania się.
Kiedy ktoś chce być świetnym siatkarzem, wybitnym muzykiem, naukowcem, bogiem seksu, dosłownie wszystko co w życiu można robić, to musi podchodzić do tego z pełnym profesjonalizmem i wiarą, że tego dokona. Jak wiadomo lubimy sobie powiedzieć „ale to trudne, przecież jest tylu lepszych ode mnie”, dziś oni są lepsi, jest od kogo się w związku z tym uczyć, ty dołożysz do tego coś od siebie i będziesz jeszcze lepszy. Na początku bardzo często kopiujemy lepszych, bo chcemy być choć trochę jak oni, a później przychodzi czas, że to nas kopiują i za nami gonią. Trzeba tego jednak pragnąć i czynić ku temu wysiłki mówiąc sobie głośno i otwarcie, że chce się być najlepszym. Zastanów się jak wyglądają twoje dialogi, co sobie mówisz „nie mogę, nie potrafię, to za trudne, lepiej jak się poddam”? Wszystko jest trudne, czegoś na pewno nie możesz, czegoś na pewno nie potrafisz, ale nigdy lepiej nie jest poddać się. Nie robiąc nic nie ma zwycięstw, nie ma spijania pianki i odcinania biletów od sukcesu.
Sport czy nie sport, wszędzie chciej być najlepszy w tym co robisz. Gdy masz zaprezentować swoje umiejętności mów sobie, że jesteś najlepszy, że dasz radę, bo kto da jak nie ty? Trenuj i bądź najlepszy. Mierność nie jest fajna.
Chociaż bycie najlepszym bywa męczące, nawet nie wiecie jak męczę się z tym, że ta strona jest tak dobra i nie ma dla niej nic konkurencyjnego z tejże dziedziny :)
Naucz się samodzielnej hipnozy
z bezpłatnym poradnikiem AUTOHIPNOZA
BEZPŁATNY
„Mówiłem sobie w myślach, że jestem najlepszy, jestem egzekutorem, niszczycielem itd. Brzmi to zabawnie, ale jak się okazuje jest bardzo skuteczne.”
Oj, znam to doskonale. Ale ja wtedy odtwarzam sobie melodię z gwiezdnych wojen i czuję się jak Vader ;P Po chwili zostaje tylko chęć podboju ^^
Czesc – mam jedno pytanie
mam bardzo duzy problem z pewnoscia siebie- do tego stopnia ze nie moge wystepowac publicznie bo to konczy sie kompromitacja- to sie dzieje – zdaniem psychologa na skutek powtarzania przez moich rodzicow przez cale moje zycie ze jestem nikim – czasami nawet niczym ..- psycholog powiedziala ze nie ma na to lekarstwa i nigdy nie wyjde z tego stanu. Czy autohipnoza albo hipnoza moze pomoc? jezeli tak to prosze o rade co mam zrobic i gdzie szukac pomocy
dziekuje
A uważasz, że jesteś nikim? Zmień pierw własną samoocenę, bo mi rodzice to samo próbowali wpoić, nie ważne, jaką mieli intencję, ale to czy tak naprawdę jesteś nikim, zależy od tego, jak siebie widzisz i czy naprawdę sam tak uważasz. Stwórz sobie cel, myśl o nim, jak najczęściej, dąż do niego i będzie ok.
Autumn
Psycholog to idiota, z chorób psychicznych ludzie wychodzą a ty sobie nie poradzisz z taką głupotą?
Masz juz problem zidentyfikowany, teraz pozostało tylko wcisnąć delete, ja też miałem taki problem kiedyś.
Mamy często nie było, a tata wiecznie na mnie krzyczał, codziennie, nie raz nie dwa słyszałem okropne rzeczy. Ale teraz wiem kim jestem, wystarczy robić to czego się boisz.
Boisz się ludzi, więc do nich idź, w końcu popadniesz w rutynę, małe dzieci też boją się obcych ludzi ale z czasem po prostu się do tego przyzwyczajają.
Nie wciskaj sobie kitu że nikim nie jesteś, bo to kit.
Zwalczaj ogień ogniem. Ty na razie po prostu nie umiesz zachować kontroli nad sobą, ale z czasem dojdziesz i do tego, grunt to podchodzić do wszystkiego optymistycznie i na luzie. Genaralnie tak ma byc, więc pozdrawiam i mam nadzieję, że w jakiś sposób Ci pomogę.